środa, 26 grudnia 2007

Ach, te święta…..

…drugi dzień Świąt…rety jak szybko minęły…szkoda……..tyle zabiegów , tyle przygotowań …ale najlepsza z całych Świąt jest Wigilia.

Przyznaję się…dla mnie prawdziwe Święta to kilka dni przed Wigilią i sam dzień 24 grudnia….wtedy najmocniej odczuwam magię Bożego Narodzenia……..uwieńczeniem tego czasu jest wyjście w nocy na Pasterkę. Tym razem dla mnie nie było to zbyt wielkim przeżyciem…w tym roku nie wyszłam z domu prawie z godzinnym wyprzedzeniem i już niestety nie dostałam się do kościoła ( pierwszy raz w życiu !!!)….musiałam stać przed wejściem…co z kolei powinno cieszyć ze względu na tłumy ludzi……

wtorek, 25 grudnia 2007

Wesołych Świąt….

Najserdeczniejsze życzenia:

Cudownych Świąt Bożego Narodzenia.

Rodzinnego ciepła i wielkiej radości,

Pod żywą choinką zaś dużo prezentów,

A w Waszych pięknych duszach

wiele sentymentów.

Świąt dających radość i odpoczynek,

oraz nadzieję na Nowy Rok,

żeby był jeszcze lepszy

niż ten,co właśnie mija….



Tego właśnie życzę wszystkim, do mnie zaglądającym.

Bardzo dziękuję za życzenia :) …

piątek, 14 grudnia 2007

Koniec diety i nowy zakup.

Niedługo , bo 23 grudnia kończę dietę z Vitalii…zostało więc dokładnie 10 dni…Moja waga docelowa była ustalona na 65 kg…dzisiaj mam 65,9 kg czyli prawie mi się udało…jeszcze mam kilka dni :P

Żeby się wspomóc fizycznie( w ćwiczeniu nie jestem mocna a wręcz leniwa) kupiłam sobie mały sprzęcik :D …kupiłam twister


Podobno wystarczy ćwiczyć 15 minut dziennie i będą już widoczne efekty. W czasie ćwiczenia nogi stoją nieruchomo a pracuje talia, to co nad nią i biodra. Dobre dla siedzących większą część dnia.

Przygotowania przedświąteczne u mnie w pełnym toku, zresztą tak jak wszędzie :D Okna już prawie pomyte, firanki zmienione, ciasteczka się piecze ( konkretnie to na razie piecze córka…robi to świetnie :P ) choinkę będziemy ubierać przed wigilią…

A teraz, tak przedświątecznie…najświeższa, tegoroczna piosenka przyjaciół karpia z radiowej “Trójki” :D

Przyjaciele Karpia - Karp 07

sobota, 8 grudnia 2007

Kapelusz i mitenki.

Jakoś nie mogę zająć się większymi projektami, chociaż mam ich sporo i nawet niektóre pozaczynane. Ciągle siedzę w tematyce czapek, szalików i mitenek…i muszę przyznać, że mi się to nawet podoba :)

Najnowsza produkcja to czerwony komplecik : kapelusz i mitenki



Komplet jest zrobiony szydełkiem z “Florii”.

Zrobiłam jeszcze taki sam kapelusz z czarnego akrylu …już bez mitenek :D

środa, 28 listopada 2007

Czapka i mitenki.

Skończyłam ten komplecik w paski. Czapka była już gotowa kilka dni temu, wczoraj skończyłam mitenki… Komplecik jest z fioletowego akrylu (podwójna nitka) i czarnego , grubszego moheru. Ścieg bardzo prosty…zwykłe słupki. Na czapkę wyszło 65 gramów na mitenki 55 gramów.


…te paseczki to dobry sposób na niewielkie ilości włóczki :)

poniedziałek, 26 listopada 2007

Znowu mniej.

Waga znowu pokazała mniej …jak ja to lubię…
Ważyłam się w piątek czyli 23 listopada i miałam 68,7 kg … zważyłam się też i dzisiaj i mam 67,8 kg :)
Myślę, że do świąt …czyli do końca diety dojdę do tej mojej upragnionej wagi 65 kg…

Skończyłam już czapkę w paski, teraz robię do kompletu mitenki…może do jutra skończę to zrobię zdjęcia i wkleję tu… :)

środa, 21 listopada 2007

Kolejna czapka.

Kolejna czapka gotowa…tym razem pilotka na zamówienie.
Zrobiłam ją szydełkiem z włóczki “Sonia” - 100% akryl, szydełko nr3,5. Na czapkę wyszło 85 gramów, robiłam ją podwójną nitką, żeby była cieplejsza.

Teraz robię następną czapkę …tym razem w paski :)

niedziela, 18 listopada 2007

O diecie.

Ze względu na zainteresowanie dietą, którą stosuję podam dwa linki do miejsc, w których jest trochę o niej napisane.

Pierwszy to forum “Dieta”- tu mam swój pamiętnik odchudzania , i tu właśnie wpisuję czasem menu z diety. W linku jest adres strony od której zaczynam pisać właśnie o tej diecie ;) Można się co nieco dowiedzieć :)
Mój nick - ewace , w awatarze motylek :)

A to jest link do strony “Vitalii” - tam znajdziecie wiadomości na temat diety niskotłuszczowej.
To jest właśnie dieta, którą stosuję …i polecam :)

sobota, 17 listopada 2007

Jestem już miesiąc…

…na diecie vitalii…wczoraj akurat minął …
Zaczęłam z wagą 74 kg , na dzisiaj moja waga wynosi 69.1 kg……czyli za ten jeden miesiąc diety schudłam 5 kg :D
( od poprzedniego piątku do wczoraj ubył mi kilogram)

Ostatnio jakoś nic nie ćwiczyłam a mimo to waga jednak spada…jakbym codziennie intensywnie ćwiczyła to by dopiero leciała w dół :)) ale mnie to wystarczy …jak się szybko schudnie to szybko nabywa się jojo…i tak gubię więcej niż powinnam…
Teraz ja już spadł śnieg to mam świetny sposób na spalanie kalorii- odśnieżanie :)

Podam Wam przepis na smaczne danie obiadowe…oczywiście odchudzone ;) To jest jedna porcja.

Dorsz duszony w śmietanie (to może być jakakolwiek rybka)

Składniki:
Seler korzeniowy 95 g
Pietruszka. korzeń 19 g (0,2 x średnia)
Marchew 19 g (0,2 x średnia)
Dorsz świeży filety bez skóry 153 g
Cebula 21 g (0,2 x średnia)
Masło śmietankowe 4 g (0,4 x płaska łyżka)
Śmietana 12% tłuszczu 38 g (38,3 ml)

Przyprawy:
Przyprawa “Jarzynka” 0 g
Ziele angielskie 1 g (1 kulka)
Sól biała 1 g (0,2 szczypta)
Pieprz czarny, zmielony 1 g (0,4 szczypta)
——————-
1. Cebulę obrać, posiekać.
2. Filety pokroić na kwadraty, porozkładać na papierowym ręczniku, oprószyć przyprawami.
3. Cebulę zeszklić na maśle.
4. Kiedy cebula zmięknie, do garnka włożyć też rybę i zbrązowić na złoty kolor z obu stron. Następnie wyjąć i ułożyć na talerzu.
5. Warzywa (marchew, pietruszka, seler) opłukać, obrać, umyć.Przygotować z nich, jarzynki, ziela angielskiego i 1 szklanki wody wywar.
6. Do garnka, z którego wyjęto ryby wlać przyrządzony bulion i gotować tak długo, aż połowa jego objętości zostanie odparowana.
7. Na końcu dodać śmietanę, dokładnie połączyć i trzymać na ogniu jeszcze przez około 5 minut.
8. Gdy sos będzie już gęsty, ryby ponownie włożyć do garnka i trzymać na ogniu następne 5 minut.
——————–
Do tego jako sałatka 121g buraczków ze słoika.

PYSZNE !!!

poniedziałek, 12 listopada 2007

Zimowo…

Dzisiaj , to ciągle sypie śnieg. Już go nawet sporo napadało…z 10 cm to chyba będzie.

Znowu się zaczyna odśnieżanie…ale to akurat jest dobre , bo to okazja do spalenia kalorii :) …ale ogólnie to zimy nie lubię … :/

Jak pisałam już , jestem zakopana w czapeczkach, czapach i beretach…jeszcze są do tego szaliki …nudne, ale co zrobić. To akurat jest bardzo potrzebna zimą część garderoby, więc nie ma się co czarować tylko dłubać dalej.

Teraz akurat siedzę w beretach. Mam do roboty cztery , jak na razie…Dobrze , że różnią się kolorami to przynajmniej mam trochę urozmaicenia ;)

Jeden jest już gotowy a pozostałe powstają partiami, czyli w zależności od koloru i pory dnia ( ciemne raczej nie wieczorami :) ) ale dużo im już nie brakuje…

…przypomnę …tak wygląda…

środa, 31 października 2007

Kolejny tydzień.

Kolejny tydzień mojej przyjaźni z dietą - jak najbardziej pozytywny :) Znowu ubył mi jeden kilogram , mam teraz 71,6 kg…to znaczy miałam w piątek , bo wczoraj było już mniej :D

Trochę ćwiczę…trochę , to znaczy 15 minut dziennie, bo na więcej teraz mnie nie stać …jakaś jestem obolała i śpiąca, może to zmiana czasu tak na mnie działa…

Teraz to baaardzo lubię siąść w fotelu [a mam niesamowicie wygodne, można by spać w nich całą noc :)] z kawką i oczywiście robótką.

…tylko, że robótki jakoś teraz mnie nie lubią …

Tuniki nie kończyłam. Nie piszę o niej , bo się wk…..na jej temat do tej pory :[
W każdym razie doszłam do wniosku , że robienie ze schematu jest do bani… choćby się nie wiem jak wysilać to zawsze coś nie pasuje …

…i tak ją zrobię ale po swojemu…

Teraz zakopałam się w czapki …dla rodzinki i na zamówienia…nie wiem kiedy z tego wyjdę… :P

poniedziałek, 22 października 2007

Beztłuszczowo.

Moja walka z nadwagą jakoś się ciągnie i jej końca nie widać. Ostatnio nie jestem już tak konsekwentna w niejedzeniu pewnych potraw ( ciastka ) więc wspomagam się dietą. Wykupiłam na Vitalii miesiąc diety beztłuszczowej. Menu układa mi dietetyczka. Już tydzień jem posiłki według planu - potrawy są bardzo smaczne chociaż odchudzone no i przede wszystkim nie głoduję. Zaczęłam z wagą (niestety) znowu 74 kg. Po tygodniu stosowania diety ,wczoraj się zważyłam , mam 72, 6 kg. Kilka razy w ciągu tygodnia też ćwiczyłam po pół godziny z Tamilee. Nie chcę tu pisać szczegółowo dzień po dniu, ale zrobię notkę co tydzień i pochwalę się albo publicznie ;) Na razie tydzień diety i jest ok, ale to dopiero początek.

sobota, 6 października 2007

Coś za szybko…

…ten czas biegnie. Znowu sobota i to już w październiku. Córka gdzieś tam wyczytała, że w tym roku będzie wczesna zima - oby nie.

U mnie w domu znów zaczyna się przeziębienie, mężowski kicha i trąbi w chusteczkę jak nakręcony … coś czuję że porozsiewane bakcyle zakiełkują znowu w moim nosie a przecież jeszcze tydzień temu byłam przeziębiona :/

Jeszcze siedzę nad tą tuniką. W sumie to robię jakby drugą. Pierwszą robiłam z perle, motywy wyszły super ładnie ( ta bawełna jest świetna) jednak wymiarowo nie mogę tego dopasować . Z trzech motywów jest za wąska a z czterech za szeroka :/ Zdenerwowało mnie to do tego stopnia, że po prostu zaczęłam ją robić na nowo, tym razem z meduzy. Meduza jest sporo grubsza od perle i wymiarowo wszystko pasuje idealnie. Mam nadzieję ekspresowo skończyć tę tuniczkę, bo mnie czas już goni :P

Jak na razie to nie napisałam nic optymistycznego…
No więc… zaczęłam codziennie ćwiczyć … ;)

a na poprawę nastroju - jeżyk z mojego ogrodu

poniedziałek, 1 października 2007

I znowu dieta…

Październik się już zaczął…a ja znowu jestem wagowo prawie w tym samym miejscu co rok temu. Wiosna już byłam niedaleko finiszu… ale letnie miesiące były prawdziwą rozpustą , to znaczy, jadłam normalnie węglowodany - czyli pieczywo, słodycze , dużo owoców… Efekty tego mam na biodrach…i wysiadają mi kolana. Znowu.
Od 2 tygodni jestem znowu na diecie. Skasowałam całkowicie pieczywo, jem tylko 1 owoc na dzień …ogólnie - ograniczyłam węglowodany i staram się jeść produkty z małym IG. To się sprawdziło już kilka razy ( w moim przypadku ) więc nie będę się szarpać z inną dietą .
Oczywiście, wróciłam znowu na forum dietowe :), to naprawdę baaardzo pomaga wytrwać …

aha…moja obecna waga to 74 kg, a ta którą chciałabym osiągnąć to 65 kg .

sobota, 29 września 2007

Tunika.

Od jakiegoś czasu robię tunikę. Jest dość prosta do zrobienia, są schematy, wszystko jasne i przejrzyste…no i właśnie. Mam już zrobione wszystkie części tuniki , już je łączyłam i nie wychodzi mi dekolt :/ i wiem dlaczego ( nie cierpię robić ze schematów ) Najgorsze jest to, że ta tunika jest na zamówienie , więc nie mogę rzucić robótki w kąt. Na szczęście wczoraj znalazłam pomoc na Osince - różne warianty rozmieszczenia dowolnej ilości motywów, więc mam nadzieję szybkiego zakończenia robótki . to ta tuniczka - cudna moją pokażę za…… nie wiem, jak skończę ;)

sobota, 15 września 2007

Dary jesieni…..

Wrzesień , choć przecież to jeszcze letni miesiąc, to wcale nas nie rozpieszcza letnią aurą (nie mówiąc już o temperaturze) Chodzę ciągle w swetrach , bo jest mi szalenie zimno mimo tego, że już grzejemy w domu. Nawet pies woli leżeć przy ciepłym kaloryferze.
Ciągle wspominam lato…ach te temperatury …to było cieplutko i przyjemnie…
Teraz też jest nie najgorzej - lubię jesień ale żeby nie lało ciągle.

Wczoraj i dzisiaj to mamy sporo pracy. Wiadomo… owoce :) to i praca się kłania. Wczoraj zrywaliśmy winogrona. Winorośl obdarzyła nas sporą ilością tych słodkich kuleczek. Z racji tego , że przez kilka dni jesteśmy tylko w trójkę nie ma szans,żeby to wszystko zjeść ! Już i tak obdarowaliśmy rodzinę - zostało jednak spoooro winogronowych , okazałych kiści.

No więc co ? - robimy winko !

Wczoraj zerwane i obrane i umyte kuleczki zmiażdżone i zalane przygotowanymi wcześniej drożdżami stoją sobie teraz w spokojnym kąciku i czekają na ciąg dalszy :D Przeczytałam ( kupiłam sobie książkę na temat robienia wina) że można robić wino z zamrożonych na kilka dni owoców. Zostało nam drugie tyle winogron , więc powędrowały w woreczkach do zamrażarki i czekają na swoją kolej. Muszę tylko w poniedziałek kupić drożdże i je przygotować.
Dzisiaj mamy pracy ciąg dalszy. Brzoskwinia też się postarała w tym roku i mamy BARDZO DUŻO OWOCÓW . Nie wiem ile słoików dzisiaj przygotowałyśmy ( moja mama, moja córka i ja ) ale zrobiłyśmy kompoty z brzoskwiń, dżemy z samych brzoskwiń i w połączeniu ze śliwkami ( te są niesamowicie dobre :P ) i mus brzoskwiniowy. Dodam tylko, że brzoskwinie na drzewie jeszcze są i to dużo…
Córka, jako ta najmłodsza i jeszcze mocna kończy teraz robić ostatnią porcję musu. Ja jak na razie - mam dosyć :)…

wtorek, 4 września 2007

Przysięga.

Już miesiąc jak syn pojechał odbyć służbę wojskową. Miesiąc…a mnie go brakuje tak samo jak pierwszego dnia… Głupia jestem… przecież co kilka dni z nim rozmawiam, bo ma komórkę ze sobą ( nie tylko on ) codziennie piszemy sobie esemesy więc mam z nim kontakt…..
W piątek byliśmy na jego przysiędze. Dla nas była to cała wyprawa! Ze Śląska nad morze,do Braniewa… bardzo daleko. Wyjechaliśmy w czwartek i noc spędziliśmy na Mazurach u rodziny. Rano, w trzy samochody ruszyliśmy do Braniewa. Dla mnie całość była wielkim przeżyciem, zresztą dla męża i córki, jestem pewna - też.
Syn tak jak i reszta chłopaków prezentował się wspaniale w mundurze. Możecie sobie wyobrazić jak wszyscy szukali swoich pociech w maszerujących szeregach. Wszyscy żołnierze wyglądali na pierwszy rzut oka tak samo!!! Wyprostowana sylwetka , sprężysty krok , wygolone włosy i te same mundury i berety. Ale swoje dziecko pozna każdy, już po chwili wszystko było wiadomo :)
Uroczystość była piękna, wzruszająca, mamy dużo zdjęć , będzie piękna pamiątka :)
Chłopcy wyszli na pierwszą przepustkę , która minęła baaardzo szybko. Syn wyjechał do jednostki dzisiaj rano ( kurcze, te pożegnania są straszne, znowu cały dzień mam ryczący)

To ja z moim żołnierzem :)

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

Żółta bluzeczka.

Zrobiłam kolejną wersję gorsetu.
No może na gorset to nie wygląda, ale bluzeczka dziergana była według tych samych zasad co gorseciki.
Tym razem kolor żółty, bardzo letni ( spodobał mi się mimo, że nie noszę żółtych kolorów ) Dodałam rękawki , no…mini rękawki i zapinana jest na mnóstwo guziczków :P (ha, ha ale będzie zapinania…)
Całość wyszła nawet nieźle.

Model powstawał w trakcie dziergania a więc na żywioł. Było trochę prucia i wdrażania pomysłów i w końcu wygląda jak wygląda.Bluzeczkę robiłam z ‘Violetty” szydełkiem nr 4.

Rozmawiałam z synem przez telefon, nie jest tam tak źle jak myślałam. Po przysiędze pojedziemy razem do domu :D

środa, 8 sierpnia 2007

Smutne lecz nieuniknione…

Tegoroczne lato nie jest dla mnie wesołe . Dopadł mnie, nas kolejny smutek. W poniedziałek wyprawiłam syna do wojska. Stało się to nagle, przyczyna jest nieco zagmatwana ale nie dało się nic zrobić i syn miał na decyzję w sumie kilka minut . Na oswojenie się z tym faktem wszyscy mieliśmy kilka dni. O jakim oswojeniu ja mówię, na samą myśl o tym , teraz chce mi się wyć ! Nie chciałam syna dołować więc się powstrzymywałam ciągle ale wewnątrz mnie wszystko się aż gotowało z żalu.
Pojechał na 9 miesięcy. Wiem, że będzie miał przepustki, 31 sierpnia będzie przysięga i będziemy się z nim widzieć ale on jest aż w Braniewie ! Miedzy nami praktycznie cała Polska !

Jestem dziś już trochę uspokojona, bo dostaliśmy wiadomość że szczęśliwie dojechał.

niedziela, 29 lipca 2007

Czerwony gorset.

Powoli dziergam dalej. Staram się kończyć, to co mam pozaczynane ale jestem niecierpliwa i ciągle mam chęci na dzierganie czegoś nowego…
W ciągu kilku dni udało mi się zrobić od początku do końca bluzkę - gorset z bawełny (sukces , zrobiłam coś do końca) . Uszydełkowałam kilka podobnych w zeszłym roku, ale ta jest trochę dłuższa i ma bardziej zabudowane miseczki.
Jest na dziewczynę z bogatszym biustem :)


Teraz dziergam znowu coś w tym stylu ale chciałabym zrobić zamiast szelek rękawki. Nie wiem tylko , czy mi starczy bawełny, miałam tylko 300 g a już wyrobiłam 150. Do zrobienia zostały mi jeszcze miseczki , coś więcej z tyłu i rękawki. Spróbuję dokupić, oby był w pasmanterii ten odcień.A tak w ogóle to wysiadło mi kolano. Kuśtykam sobie powoli , bo mi puchnie i boli mnie przy chodzeniu. Siedzę więc więcej niż chodzę i wykorzystuję to właśnie na robótki .

czwartek, 19 lipca 2007

Życie.

Czym jest człowiek ? ..jednym z elementów świata… kruchym elementem…
Tydzień temu zmarła moja ciocia. Nie była młoda ale jeszcze nie była starym człowiekiem. Miała 69 lat ale dziś ludzie o wiele później się starzeją. Nie chorowała, nawet nie chodziła do lekarza z poważnymi chorobami. Stało się to nagle i nieoczekiwanie . Położyła się spać, jak każdego wieczoru…i rano już nie żyła…zawał serca…
Ciężko jak odchodzi na zawsze ktoś bliski…..

Bardzo przeżywa to córka cioci, moja kuzynka. Dużo z sobą rozmawiamy, jesteśmy jak siostry , nawet bliźniaczki, bo mamy po tyle samo lat. Ona musi się z tego jak najszybciej otrząsnąć , bo ma rodzinę , dzieci i jest im potrzebna…. a życie toczy się dalej…

poniedziałek, 9 lipca 2007

Moja torebka :)

Zostałam zaproszona do zabawy torebkowej :D

Nie noszę zbyt wiele w torebce chociaż jest dość duża:

-dokumenty
-klucze do domu
-portfel ( pełny lub mniej pełny ;))
-karteczki na notatki
-długopis
-chusteczki higieniczne
-tabletki od bólu
-dwie reklamówki i torba na zakupy
-zawsze lista zakupów na kartce
-stare rachunki oczko
-czasem parasol
-czasem landryny

To już chyba wszystko….. czasem jeszcze kawałki włóczek dla porównania koloru w pasmanterii.

czwartek, 5 lipca 2007

Bolerko.

No i jestem znowu. Nie pisałam nic dość długo - jakoś nie miałam weny . Do niczego. Nareszcie skończyłam różowe bolerko. Nareszcie, bo jakiś czas zdążyło już poleżeć w szafie, nie miałam wcale ochoty na skończenie go :/ Ale w sumie nie wygląda źle, jest inne niż oryginał ale o to mi chodziło. Nie jest dla mnie ( nie lubię różowego koloru), może się sprzeda .
Nie jest też w moim rozmiarze, do zdjęcia spięłam go sobie z tyłu klamerką :D

Oczywiście, lenistwo robótkowe jakoś mi już przechodzi. Tak myślę, bo znowu robię kilka robótek na raz i mam kilka nowych pomysłów. Żeby jeszcze tylko pogoda nieco się polepszyła , bo zasypiam nad robótką o każdej porze. A trochę tego do pokończenia i zrobienia mam. Turkusowe bolerko, biała tuniczka, malinowa bluzka z krótkim rękawkiem, chusta z elementów, brugijska bluzeczka i dzisiaj zaczęłam czarną spódnicę , chyba na razie wszystko… sporo tego :)

środa, 13 czerwca 2007

Inna dieta.

Rozpoczęłam dietę kopenhaską. Ostatnie ważenie pokazało znowu trochę mniej ale już mi się nudzi i denerwuje ta wolna zmiana wagi. Jak się odchudzam, stosuję dietę ( nie jem pewnych potraw) i ćwiczę , to chciałabym żeby i waga się wykazała. Na razie pokazuje coś poniżej 70 kg. Ja chcę dojść do 65 ale w takim tempie to potrwa…..
Wiem, że lepiej się odchudzać powoli, wtedy nie tyje się od razu po zakończeniu diety, ale odchudzam się już tak długo, że postanowiłam to przyspieszyć.
Dziś mam drugi dzień diety i na razie czuję się dobrze ( zazwyczaj mnie ta dieta osłabia ). Jestem tez najedzona, o dziwo, mimo , że to dieta raczej restrykcyjna. Waga jeszcze ta sama , bo to dopiero drugi dzień ;)

poniedziałek, 28 maja 2007

Znowu zaczęłam coś nowego…

Zaczęłam coś nowego ale nie skończyłam jeszcze bolerka ;) Było by gotowe ale nie podobały mi się rękawy i je po prostu sprułam. Powoli robię na nowo.

Żeby sobie poprawić humor zaczęłam robić …no właśnie , tak całkiem to jeszcze nie wiem co. Jest taki jeden wzór , który mi się bardzo podoba, więc wzięłam białą alminę i zaczęłam robić . Może to będzie bluzka ale bardziej jestem za zrobieniem tuniczki.

Tak to na razie wygląda:

Korzystam z tego schematu wzoru.