U mnie w domu znów zaczyna się przeziębienie, mężowski kicha i trąbi w chusteczkę jak nakręcony … coś czuję że porozsiewane bakcyle zakiełkują znowu w moim nosie a przecież jeszcze tydzień temu byłam przeziębiona :/
Jeszcze siedzę nad tą tuniką. W sumie to robię jakby drugą. Pierwszą robiłam z perle, motywy wyszły super ładnie ( ta bawełna jest świetna) jednak wymiarowo nie mogę tego dopasować . Z trzech motywów jest za wąska a z czterech za szeroka :/ Zdenerwowało mnie to do tego stopnia, że po prostu zaczęłam ją robić na nowo, tym razem z meduzy. Meduza jest sporo grubsza od perle i wymiarowo wszystko pasuje idealnie. Mam nadzieję ekspresowo skończyć tę tuniczkę, bo mnie czas już goni :P
Jak na razie to nie napisałam nic optymistycznego…
No więc… zaczęłam codziennie ćwiczyć … ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz